Oskarżam nas mężczyzn o barbarzyństwo wobec kobiet
O sobie. Nie jestem naukowcem, ani mędrcem – jestem czującym ludzką krzywdę artystą i myślącym o pięknie życia publicystą kulturalnym, który nie akceptuje ludzkiego świata – jaki był i jaki jest nadal. Od dzieciństwa czasu końca okrutnej wojny – przeżyłem bombardowanie Drezna, niewyobrażalna furia niszczenia – przerażało mnie cierpienie osamotnionych matek, nazywanych w Niemczech Trümmermütter (matki ruin).
Myślę, że ta brutalna niesprawiedliwość trwa i pogłębia się, od kiedy mężczyźni przestali głównie polować i wojować i zajęli się uprawą pól, hodowlą, zbieractwem i wytwarzaniem prostych produktów. W miarę rozwoju cywilizacji oraz postępu techniki – rosło też znaczenie mężczyzny, jako władcy swojej rodziny. Patriarchat zastąpił pierwotny matriarchat – z przerwami na wyprawy handlowe i wojenne, z mnożącymi się wdowami i sierotami w tle. Czy to jest normalne, że w XXI wieku używa się telefony komórkowe do inicjowania wybuchu bomb, a samoloty do niszczenia miast? Mówi się, że nie ma głupich pytań…
Mężczyźni. Czemu Bóg nie jest kobietą? Odpowiedź jest oczywista: ponieważ wierzenia tworzyli mężczyźni – mędrcy i myśliciele, biegli w piśmie. Hierarchowie kierowali się swoim samczym interesem i odwoływali się do naturalnej fizycznej przewagi. Cóż: mięśnie to nie mózg. Programowo dyskryminowali kobiety, sprowadzając je do roli człowieka od roboty, podległego i służącemu swemu Panu i Władcy – mężczyźnie.
Kulturowa, społeczna i zawodowa dyskryminacja kobiet, jako istot pod-ludzkich, znalazła wyraz w językach: mężczyzna – człowiek, pan – właściciel, panujący, pańszczyzna, państwo, ojciec – ojczyzna, ojcowizna, męskość – męstwo, rodzic (choć niczego nie rodzi), żołnierz, oficer – męskie nazwy służb i stopni wojskowych, większości zawodów, funkcji i honorów – kawaler orderu, bohater, męskie zaimki osobowe w psalmach, modlitwach, kobiece odniesienia przekleństw i wyzwisk: baba, szmata, jędza, suka, kurwa, czarownica (palone na stosach); Wszystkie te płonące procesy przepędzania szatana powinny być poddane uczciwej rewizji, a ofiary kościelnych morderców zrehabilitowane (jak kazus Joanny DArc); obyczajach: rodzinna, społeczna, towarzyska, zawodowa i publiczna dominacja mężczyzn, przywileje kulturowe i moralne – tolerancja zabronionych kobietom zachowań, męskie salony i kluby, prostytucja, pornografia, gwałty, kobiece stroje – seksistowskie eksponowanie ciał kobiet w reklamie i w propagandzie; w prawodawstwie: wyłączność założycielska rodu, przekazywanie żonie i dzieciom nazwiska ojca, wiary, przekonań oraz zwyczajów męża, nieograniczone uprawnienia mężczyzny, jako pana domu – ojca, męża, właściciela dobytku, decydenta w rodzinie i jej przedstawiciela – ojciec decyduje o małżeństwie córki czy syna, ustawowe ograniczanie urodzeń dziewcząt; w polityce: wielowiekowa wyłączność aktywności politycznej i praw wyborczych, funkcji władczych, kierowniczych, sądowniczych, reprezentatywnych i opiniotwórczych; w gospodarce: priorytet mężczyzn w zatrudnieniu i w wysokości zarobków, w zajmowaniu stanowisk kierowniczych – boss, szef, dominująca zdolność sprawcza w przedsiębiorczości, w nauce i wynalazczości; w religiach: w wierzeniach i mitach – najwyższe bóstwa były zawsze mężczyznami, męska jest hierarchia i kadra duchowieństwa, męskie uprawnienia ceremonialne i pierwszeństwo w religijnym języku odniesień – bracia i siostry. Z męskiego egoizmu mieć kobietę dla siebie, wziął się religijny nakaz zakrywania kobiecej urody i chirurgiczne zapobieganie odczuwaniu rozkoszy seksualnej, liczne zakazy i nakazy obyczajowe i zachowawcze, ograniczające wolność kobiet w krajach muzułmańskich, rządzonych przez wszechmocnych władców, którzy tragicznie, kompletnie nie odpowiedzialnie bawią się światem – jak sztubacy w piaskownicy.
W haremach kobiety walczą między sobą (także trucizną wobec konkurentek) o względy ich panów. Nie tylko akceptują tę dziwaczną niewolę, ale są z niej dumne i szczęśliwe, móc panu swemu służyć płodnością. Może nie mają innego wyjścia – jak polubić niewolę i z niej korzystać?
Myślę, że gdyby nie ten barbarzyński kontekst relacji między mężczyzną a kobietą – Wschód byłby pewnie skarbnicą rozwoju wiedzy, myśli humanistycznej i postępu cywilizacji. Bardzo by się przydało znowu przepędzić kupców ze świątyni…
Lista kulturowych dyskryminacji i szowinistycznych męskich okrucieństw wobec kobiet jest ogromna, obejmuje wszystkie dziedziny życia i stosunków międzyludzkich. Bicie kobiet i gwałty są niejako powszechnym losem tych najwspanialszych istot ludzkiego rodu. Nie mogę tego pojąć, że ludzkość sama się tak zapętała…
Jak to się dzieje, że na przestrzeni dwóch tysięcy lat nie dokonano rewizji wszystkich podłych procesów religijnych (i politycznych), i że nie przywrócono czci i dobrego imienia maniacko mordowanym na stosach ludzi? Jak to się stało, że nie zrewidowano procesu Jezusa Chrystusa, skazanego i powieszonego na krzyżu? Fakt ten przecież oznacza, że wobec tego był winny?! Bronię Jezusa, bo wysoko cenię jego wysiłki w moralnym uzdrowieniu zdziczałych ludzi i stosunków międzyludzkich. Cenię także wielki szacunek Jezusa Chrystusa wobec kobiet: „Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci w nią kamieniem”. Tak czuje, myśli i mówi człowiek: kierujący się naturalnym człowieczym poczuciem uczciwości i sprawiedliwości.
Kobiety. Obowiązkiem kobiety jest zaspakajanie potrzeb i pragnień mężczyzny, ma rodzić dzieci, zwłaszcza chłopców, zajmować się domem, rodziną, gospodarstwem – i w ogóle – słuchać męża. Kobieta nie ma własnego zdania, żadnych osobistych praw ani swobód. Mąż może żonę bezkarnie krzywdzić, kiedy narusza ustanowione przez mężczyzn, korzystne dla nich reguły religijne, rodzinne i normy prawno-obyczajowe. Czy to jest normalne, że w świątyniach niektóych wyznań kobiety uczestniczą w nabożeństwach w specjalnie izolowanych pomieszczeniach, za kratami?
Wystarczy sobie wyobrazić to odwieczne cierpienie poniżanych kobiet, by zrozumieć, że taka ludzkość nie może być prawdziwa, zgodna z projektem natury. Duch czasu nie liczy się z kaprysami pseudo-mędrców, władców, bogaczy, lecz z pilnymi wyzwaniami postępu. Dlatego nieustająco apeluję do wrażliwych na sprawiedliwość mężczyzn: nie czekajmy na wielkie wybawienie świata od poniżania kobiet przez pozbawionych sumienia, barbarzyńskich mężczyzn! Ludzkość jest taka, jacy są ludzie. Odrodzenie naturalnych trendów humanizacji człowieka trzeba zacząć od siebie. Od odpowiedzi na pytanie: Jak być człowiekiem? Albo jeszcze jaśniej: w jakim świecie chciałbym żyć? Przez całe życie marzę o takim świecie…
Zniewalanie, dyskryminowanie kobiet przez dziesiątki wieków, spowodowało świadomościowe zafałszowanie ich człowieczego poczucia tożsamości. Naturalne ludzkie usposobienie duchowe i normalne matczyne predyspozycje kobiet, są tłumione fałszywymi ambicjami mężczyzn i kobiet, blokowane religijnymi, obyczajowymi i prawnymi zakazami i nakazami – uległy kulturowemu zwyrodnieniu. Najgorsze jest to, że większość kobiet dostosowała się do życia w warunkach przemocy i nadal akceptuje, często z dumą, swoje poddaństwo. Jednocześnie narasta ruch budzenia się kobiet z kulturowej dyskryminacji i walczą o swoje naturalne prawa równości, broniąc się od zależności, ucisku, przesądów, domagając się równouprawnienia, usamodzielnienia, uniezależnienia od wszechwładzy i samowoli mężczyzn. W wyniku wielowiekowego nieograniczonego ciemiężenia, fizycznego wyzysku i społecznej degradacji, ruchy emancypacyjne przybierają często histeryczne gesty, ekstremalny charakter i groteskowe, kompromitujące kobiecą mądrość formy. Ale ruchy kobiece mnożą się i stają się coraz bardziej masowe, rozpaczliwe, agresywne i desperackie. Jak wytłumaczyć mężczyznom, że świat legalnych niewolnic jest przejawem zdziczenia, zjawiskiem nienormalnym, patologicznym?
Socjolodzy mówią o pojawieniu się osobliwie niemęskich mężczyzn, maminsynków, domagających się obsługi i rozpieszczającego traktowania. Wysiłki zatrzymania męża przy sobie – kiedy inne kobiety na nich polują, jest wyrazem lęku przed beznadziejnym osamotnieniem, przed losem życiowej ofiary. Wrogami tych zbuntowanych kobiet są, oczywiście, hierarchowie kościelni, kler i fanatycznie wierzący wierni.
Samoświadomość mężczyzn uległa daleko idącemu zwyrodnieniu: wierzą w swoją człowieczą wyższość, w uprawnione uprzywilejowanie ich samczej pozycji pana i władcy kobiet, dzieci i świata w ogóle.
Nie jest więc dziwne, że na wymuszany przez postęp cywilizacji zmierzch ideologii zniewalania kobiet, najbardziej zawzięcie reagują nienawistni, zgorszeni ludzie starzy oraz zawodowi religijni funkcjonariusze – słudzy Boga. Obrońcy ideologii zniewalania kobiet, powołują się na (ustanowiony przez mężczyzn) Boski porządek. Jako mężczyzna – przepraszam Panie, za tę niegodną człowieka – męską zarozumiałość i bezczelną samowolę.
Jakoś osobliwie nie przychodzi nam na myśl, że w rzeczywistości kobieta – samica – jest wspaniałym cudem natury, jest tak niewyobrażalnie doskonale złożonym organicznym systemem zawiązywania i rozwoju życia płodu i wydania go na świat, że wszystkie samice zajmują najwyższą pozycję w hierarchii biologicznego skomplikowania w każdym gatunku stworzeń. W porównaniu z kobietą, mężczyzna jest wypchanym mięśniami miśkiem. U zwierząt samiec walczy z innymi samcami o wybraną samicę i wykonuje najdziwniejsze tańce, by zaimponować swojej wybrance – manifestując swój szacunek. To naturalne zabieganie o względy samicy, wybranej do spłodzenia ich potomstwa, świadczy o uznaniu przez samca wyższości samicy: nie wiem, czy wśród zwierząt zdarzają się brutalne gwałty?
Pomyśleć, że z jajeczka i plemnika w ciągu dziewięciu miesięcy w brzuchy matki powstaje kompletny ludzki organizm, którego odżywia specjalny wewnętrzny system rozwoju życia. Nawet trudno sobie wyobrazić, jak organizm matki karmi ten płód, jak rośnie główka z tak fantastycznym mózgiem, jak rosną paluszki u dłoni. Mając ten proces na uwadze, przyjmuję, że płód staje się niejako organem matki, wpisanym w jej system życia, jak nerki czy wątroba. Nie mam wątpliwości, co do tego, że płód jest fenomenem stawania się człowieka, jeszcze nieskończonym i nie samodzielnym, co dokonuje się dopiero przy porodzie, gdy – przychodzi na świat i zapłacze, tuląc się do matki. Kiedy noworodek już sam oddycha i jest już karmiony zewnętrznie piersią matki – podejmuje kontakt z nowym otoczeniem, którego dominantą jest ciało matki. To jest ważna procedura, ponieważ wskazuje na znaczenie traktowania kobiety, noszącej płód w swoim organizmie: wszystko, co spotyka kobietę ciężarną – udziela się jej płodowi. Ale w ludzkim świecie społecznym, rodzinę reprezentuje pan domu – ojciec.
Jakim prawem mężczyzna zarządza rodziną? Czy sam fakt zainicjowania ciąży upoważnia go do władzy i dominacji w rodzinie? A kobieta – matka, w której ciele powstaje nowe ludzkie życie, i która ponosi wszystkie trudy tego cudownego procesu odnawiania trwania ludzkości – nie ma żadnych sprawczych zasług, które by wznosiły ją na piedestał życia rodzinnego i społecznego? W XXI wieku, to kontinuum odwiecznej dewaluacji istoty człowieczeństwa kobiety, jest humanistyczną hańba. To ojciec odbiera gratulacje, a dziecko jest, oczywiście, do niego podobne.
Dominacja mężczyzn doprowadziła do psychicznej deformacji płci żeńskiej: kobiety zaczęły konkurować i walczyć między sobą o względy panów. Stąd zdarzają się między kobietami te niepojęte wrogości, mściwości i wzajemne potępienia. Kult mężczyzn objawia się służalczością, kokieterią i śmiałymi zabiegami, aby zwrócić na siebie uwagę i poderwać bogatego faceta, czy wysokiego urzędnika. Kobieta piękna, inwestująca w swój wygląd, przyciągająca spojrzenia zazdrosnych kobiet i wzdychania podnieconych mężczyzn – staje się boginią życia towarzyskiego. Jest to kontynuacja pierwotnego nadużywania pożądania płciowego, jako motywacji związku mężczyzny z kobietą. Kiedy bogini zacznie zbyt nachalnie obnosić się swoim powodzeniem – pryska jej czar niewiniątka. Tylko wspomnę o problemie najstarszego zawodu – płatnych usług seksualnych, bo to odwieczna przyczyna moralnego upadku kobiet i ich samo-dewaluacji, ale jest to także kompromitacja niewybrednych mężczyzn, którzy traktują seks, jak oddawanie moczu.
Cześć, jaką cieszą się święte krowy w Indiach dowodzi, że lud instynktownie czuje respekt wobec krowy – matki. Dzięki temu uprzywilejowaniu, cielęta i dzieci indyjskiej biedoty mają pod dostatkiem mleka. Indyjski przykład powinien dawać nam do myślenia, dlaczego krowy są święte, a byki nie protestują, czyniąc, co im natura każe. Fakt, że pojęcie święta krowa stało się symbolem nienaruszalności kogoś – także w negatywnym sensie, świadczy o jego dwuznaczności: dobra krowa – dlatego święta, zły człowiek – dlatego, że zachowuje się JAK święta krowa. Krowa nie musi rozumieć, jakim szacunkiem ją traktują ludzie – jest po prostu sobą: daje mleko. Tę świętość odczuwają wdzięczni ludzie – coś za coś według logiki natury.
Apeluję do naukowców, zajmijcie się wreszcie racjonalizacją relacji między mężczyznami a kobietami. Funkcją (nie rolą!) mężczyzny jest otoczyć swoją życiową partnerkę i matkę ich dzieci, wszechstronną opieką i ochroną – przed nim samym i innymi zagrożeniami dla kobiet w codziennym życiu. Chodzi o poczucie odpowiedzialności za byt i dobrostan rodziny. Mężczyzna i kobieta powinni sobie nawzajem pomagać w spełnieniu swoich życiowych marzeń. Małżeństwo nie oznacza pożegnanie z osobistą wolnością – wręcz przeciwnie – daje szansę jej sensownego praktykowania: przez realizowanie swoich naturalnych zainteresowań, potrzeb i skłonności. To przecież piękna, ciepła relacja, kiedy małżonkowie sobie nawzajem pomagają i się dopełniają.
Szczególnej opieki wymagają kobiety ciężarne: w ich domach powinna zapanować wzniosła atmosfera powstawania nowego ludzkiego życia. Wystarczy o tym cudownym wydarzeniu i doniosłym stawaniem się człowiekiem rozmyślać. Wtedy stanie się oczywiste, że po to natura dała mężczyznom siłę mięśni i fizyczną sprawność, aby wyręczali swoje ciężarne partnerki w trudach prac domowych czy zakupach…
Wobec kobiet znajdzie się więcej pretensji. Przede wszystkim zastanówcie się nad Waszym wspaniałym darem natury – statusem matek: porównajcie go z Waszym losem u boku mężczyzny. Jak perfidnie tworzyli w przeszłości różne religie, haniebnie deprymujące kobiety, by służyły mężczyznom. Skazali Was na bycie gorszym sortem (odwieczna nowomowa). A Wy, drogie Panie, zachowujecie się jak ćmy w lampie, bo Was przyciąga urok światła, ciepło, trzepotanie waszych skrzydeł – Wasze panowanie w lampie.
Przestańcie stroić się na sztuczne pięknisie i malowane lale. Dla normalnego mężczyzny najpiękniejszą jest naturalna kobiecość – naturalny (choć indywidualny) zapach skóry, przytulenie się do delikatnego ciała pozostaje na długo w podświadomości.
Być sobą w rodzinie jest sztuką współżycia – jako dopełniające się wzajemne dawanie i branie. Każda forma znęcania się nad słabszym jest małżeńską zbrodnią, za którą życie okrutnie się mści, bo zło rodzi zło: bycie bardzo nielubianą osobą w otoczeniu.
W domu powinna rządzić w sprawach życiowych kobieta, kierując się poczuciem odpowiedzialności za tworzone przez siebie nowe życie. Matka ma ostatnie słowo, które powinno być mądrą refleksją. Aby postępować mądrze, trzeba słuchać rozumu, a nie swojego chciejstwa, a tym bardziej samolubstwa. Mimo zredukowania szacunku wobec pozycji kobiety-matki, zachował się zwyczaj nazywanie naszej planety – Matką-Ziemią, zwłaszcza w poezji oraz uroczystych przemówieniach polityków. Tyle, że ta biedna Matka-Ziemia przeżywa okrutny kryzys klimatyczny, spowodowany ignorancją i kompletną beztroską jej ludzkich mieszkańców. Między mądrym rozumowaniem, a nieodpowiedzialnym działaniem, zachodzi różnica świadomościowej niespójnością: czym innym jest głoszenie obiegowych prawd, czym innym – osobiste kierowanie się nimi w życiu codziennym. Nie wierzę w skuteczność umowy społecznej, kiedy chodzi o osobiste zaangażowanie – na ogół liczy się interes, atrakcyjność korzyści, dominacja – subiektywna postawa.
Największą zbrodnią wobec kobiet są haremy, wielożeństwo i pozbawienie kobiet cywilizacyjnych uprawnień. Gdyby kobieta była Boginią – mężczyźni pewnie drżeliby ze strachu przed kobiecymi strajkami, ale na świecie byłoby przynajmniej posprzątane. Nie wyobrażam sobie męskiego Boga – wykreowanego przez mężczyzn – dla mężczyzn. Skoro cały trud odnawiania życia natura powierzyła kobiecie – to czym miałby się zajmować ten męski Bóg?
Bardzo żałuję, że nie dożyję czasu, kiedy mężczyźni się głęboko zawstydzą (każdy przed samym sobą), że tak podle traktują kobiety – najwspanialszy cud natury, którymu człowiek zawdzięcza życie.
Przepraszam moją Żonę za to, że mam 87 lat, raka płuc i obydwie nogi złamane (na schodach), i że muszę teraz nadużywać jej anielskiej pomocy i zatroskanej opieki.
Jako rzeźbiarze, podziwiamy różnicę w budowie ciała – między kobietą a mężczyzną. Podziwiam kobiecą łagodną figurę, tę szczególną delikatność, którą się po przytuleniu potem długo czuje, zaś u mężczyzn imponuje mi napięty bieg mięśniowego uformowania struktury ciała, które emanuje swoją mocą. Nina zaskoczyła mnie, zwracając uwagę na dekoracyjne resztki: np. fałszywe sutki czy dzikie owłosienie twarzy i ciała, które kobiety podobno lubią głaskać (jak pieska?). Mnie irytuje to głupie poranne golenie, dlatego dziwię się kobietom, że potrafią spędzać tyle czasu przy toaletce. Pewnie jest w tym jakaś miła intymność bycia ze samą sobą, której potrzeby nie odczuwam.
Jeżeli dbanie o siebie, o swoją urodę przekracza granice normalności, (jako odświeżenie czy podkreślenie oryginalnych osobistych walorów kształtu i kompozycji), staje się nieszczerą grą sztucznych zabiegów reklamowych: patrzcie, jaka jestem piękna! Po prostu: we wszystkim, co człowiek czyni – powinien zachować klasę. Poza tym, trzeba się sobie podobać: nie bronić do upadłego swoich wad, lecz je przeobrażać w zalety. Jak? – oto magiczne słowo! W życiu okazuje się, że prawie wszystko jest możliwe, trzeba tylko wiedzieć, jak to zrobić.
Mówi się o czarującym kobiecym uśmiechu – i słusznie, ale jakże często bywa nadużywany, udawany, zastygły jak grymas. Jako żyjący z psami, obserwujemy, jak nasze suczki objawiają swoją radość: jakby oszalały – skaczą, gonią się, tarzają po podłodze. Psy po prostu śmieją się i cieszą całym ciałem. Osobną wymowną oznaką emocjonalnej reakcji jest to, co psy wyprawiają ogonami w różnych sytuacjach. Nina wspomina przy okazji o resztówce kości ogonowej u mężczyzny…
Przez dwadzieścia dwa lata wykładałem na Wydziałach design i Architektury Fachhochschule w Münster, RFN. Dorobek tych seminariów był co roku publicznie na uczelni wystawiany. Nic więc dziwnego, że niemieccy dziennikarze odwiedzali mnie w Krakowie. Dziwne było tylko to, że kiedy z roztargnienia witałem dziennikarki po polsku, próbując je na przywitanie całować w rękę – panie poczuły się oburzone tym odruchem podrywacza i chciały wyjść. To była chora reakcja – przesadne manifestowanie seksistowskiej nietykalności. Podobnych zachowawczych wpadek zaliczałem, niestety, sporo. Trafiłem bowiem na czas ostrej walki kobiet o powszechną prawomyśność i równouprawnienie…
Jednym z innych pól manifestowania politycznie poprawnego myślenia, była kwestia modnej, przesadnie artykułowanej tolerancji. Wkurzało mnie to, bo niby jakim prawem mam coś u kogoś tolerować, albo nie tolerować? Akceptować, albo nie akceptować? Kiedy popołudniu przychodziła na Wydział ekipa nowocześnie wyposażonych muzułmańskich sprzątaczy, nie mogłem udawać, że mi się te otulone szarymi płótnami – po czoło i podbródek – kobiety są obojętne i że ten paskudny strój toleruję! Nie mam nic do gadania, jak się ktoś ubiera, ale jako zawodowy estetyk – cierpię: jak można takie ładne dziewczyny tak zohydzać! Poza tym, jest to decyzja religijna, podjęta tysiące lat temu i brutalnie urzędowo narzucana kobietom do dzisiaj. Nie trzeba być prorokiem, aby wiedzieć, że to muzułmańskie szaro-bure maskowanie kobiet nie długo się wyczerpie – wraz z butnym panowaniem mężczyzn. Dzisiaj, przynajmniej samo rozważanie tego modowego dylematu-dramatu kobiet, sprawia złośliwą satysfakcję. Arab, pozbawiony władzy nad swoją kobietą, przestaje cuć się panem czegokolwiek. Bardzo mi się ten trend podoba. Gdzieś tam udało się kobietom wywalczyć prawo do prowadzenia samochodu – brawo! Powoli na Wschodzie otwierają się dla kobiet drzwi na uczelnie etc.
Rozwody i inne popularne problemy i konflikty relacji między mężczyznami i kobietami są w zasadzie pozbawione aspektów władzy. Swoich małżonków chcą się pozbyć i mężczyźni i kobiety nieudanego związku. Tyle, że kobiety są w znacznie gorszej sytuacji…
Wszelkie dysputy na temat męskich i żeńskich zawodów nie mają sensu: byłbym kiepskim położnikiem, a bardzo dobrym masażystą. Technika stwarza znakomite warunki i narzędzia pracy, które ułatwiają wybór zajęcia. Chodzi o współodpowiedzialność menażera firmy za rozwój nowego życia i dobro matki, o mądrość i świadomość pracodawców: kobiety ciężarne powinny mieć ustawowo zapewnione elastyczne stosunki pracy, przystosowane do stanu ciąży. Narodzenie dziecka powinno być swoistym świętem firmy, bo tak zapewnia się rozwój rynku pracy i zbytu: przyszłych klientów i pracowników. Jakie to proste…
Kobieta powinna wzbudzać szacunek w swoim otoczeniu: powinna zdawać sobie sprawę, że oto wnosi do tych miliardów ludzi na Planecie Ziemia swój osobisty wkład. Liczy się, jaki będzie to człowiek? Na to pytanie odpowiadają wszyscy, którzy mają do czynienia z wychowaniem tego nowego życia. Psucie człowieka powinno być traktowane, jak szkoda wyrządzona ludzkości – bo narusza jej dobrostan. Dziwne, że nawet zamiatania ulic trzeba się uczyć, natomiast tak ważne i brzemienne w skutkach zadanie, jakim jest wychowanie człowieka do życia wśród ludzi – jest powszechnie ignorowane, albo wręcz świadomie i celowo ideologicznie lub politycznie nadużywane i dewaluowane.
Przy szkołach powinny powstawać Kluby Rodzicielskie, poświęcone edukacji rodziców, wymianie doświadczeń i poglądów. To, jakich ludzi wprowadzamy do naszego świata nie jest kwestią widzimisię rodziców. Fakt, że Polskę zalewają fale narodowców, kiboli, psycholi, bandytów etc – jest złym skutkiem wyhodowania ludzi wyobcowanych – nieludzkich – przez niekompetentnych rodziców, niemoralnych księży i wychowawców, pozbawionych wyobraźni i świadomości twórczego charakteru ludzkiego życia. Natura wyposażyła ród ludzki we wszystko, co może sprawić, że stanie się panem samego siebie i sam będzie od siebie wymagać mądrości. Nie wiem, na czym to polega, ale nikt nigdy nie musiał mnie zmuszać (czy zachęcać) do nauki. Przyjechałem z matką i młodszym o 10 lat braciszkiem z Rumunii do Polski, w 1947 roku, nie mając piątej, szóstej i siódmej klasy, nie znając języka polskiego. Od razu zgłosiłem się do ósmej klasy – i już na półrocze miałem tylko jedną trójkę: z polskiego! Dokonałem tego, bo decydowałem o swoim życiu. Okazało się, że można. Teraz na starość, z bogatym dorobkiem twórczym, jestem wdzięczny tamtemu Stefanowi za jego wybory, konsekwencję i pracowitość. Przekonanie, że moje życie miało sens – nie ma ceny.
Jest rzeczą oczywistą, że taki świat nie może mieć przyszłości! Spróbujcie w myślach eskalować każdy trend panującego nieporządku świata – dokąd zmierza? Dokąd prowadzą te wszystkie nieustanne wojny, agresje, zamachy terrorystyczne, dramatyczne ucieczki milionów mieszkańców ze swoich masakrowanych krajów. Co z tego może wynikać? Coraz bardziej bezlitosna zagłada! Żadnych szans na porozumienie: już chyba każde dziecko wie, że Ziemia jest klimatycznie zagrożona. I co z tego? Organizuje się kłótliwe konferencje i ogłasza rozpaczliwe apele. Ludzie chorują, głodują, umierają i niczego nie da się zmienić, naprawić: bo nie! Światowe stolice obchodzą co kilka miesięcy festiwale protestów, korowody wściekłych manifestacji, makabryczne rozruchy. To gwałtowne narastanie gniewu jest wielce pouczające: okazuje się, że większość buntowników to kobiety! Ale w panującej politycznej histerii, nie widzę choćby jednego czynnika światotwórczego, który by pozwalał umęczonej ludzkości mieć nadzieję na Pacem in Terris!
Ja mam nadzieję, a nawet pewność. Napisałem rozmowę z samym sobą, pt. Zmierzch pieniądza – czyli marzenie gratis. Naturalny proces ewolucji – doskonalenia ludzkości – jest hamowany ogromną władzą pieniądza. Ale ma on potężnego wroga: postęp! Żadna siła nie oprze się postępowi w rozwoju cywilizacji partnerskiej, kiedy wytwórczość osiągnie poziom, zaspakający wszelkie sensowne potrzeby ludzi. Praca przestanie być źródłem zarabiania na życie – stanie się sposobem bycia człowieka. Tych, którzy nie lubią się sprzedawać – wolne, bezinteresowne, cenione zajęcie uszczęśliwi. A uparcie nielubiących pracować w końcu znudzi siedzenie na Plantach przez większość życia. Książkę, oczywiście, nie wydałem. Wydawców nie interesuje przyszłość.
Na koniec wrócę do najwspanialszego cudu natury. Główny ciężar ciąży i rodzenia spoczywa na matce – prawnie na świat przychodzi JEJ dziecko. Natomiast jego wychowanie jest wspólnym obowiązkiem obojgu rodziców i profesjonalnych wychowawców.
Matka i ojciec powinni bacznie obserwować swoje dzieci: jakie mają skłonności, zainteresowania, talenty, predyspozycje intelektualne i fizyczne – by te dary natury oddzielić od plew i od maleńkości wspierać, rozwijać i doskonalić. Trzeba im ułatwiać poznawanie różnych dziedzin aktywności, aby dorastały rozwijając swoje umysłowe i fizyczne zdolności. Niech się wyżywają kreatywnie na zasadzie zrób to sam i nie tracą czasu na polowanie w komputerze na zakazane owoce.
– Pamiętaj córciu, że nie wolno kłamać.
– Mamo, ciocia dzwoni…
– Powiedz, że mnie nie ma.
Trzeba przy tym zdawać sobie sprawę, że najlepszą metodą wychowania, jest dawanie w rodzinie i w osobistym życiu dobrego przykładu. Tym najlepszym przykładem jest zgodna współpraca i dopełnianie się rodziców, ich wzajemny szacunek oraz pełen miłości, ciepła i czułości dom rodzinny, którego atmosfera kształtuje charakter dziecka i do którego chce się wracać w miłych wspomnieniach.
Rozważania o najwspanialszym cudzie natury dedykuję Żonie Janinie i Córce Judycie.